niedziela, 21 września 2014

Encyklopedia sudecka. Grzyby Sudetów - sromotnik bezwstydny lub smrodliwy

Sromotniki bezwstydne oraz ich "czarcie jaja" z Gór Złotych. Skąd się wzięła nazwa sromotnika i "czarciego jaja"? 

 

"Kto wymyślił nazwy polskich grzybów? Sromotnik bezwstydny, „czarcie jajo” i profesor Orłoś

„Nie wiem czy wiecie, ale wizyta w lesie może grozić zgorszeniem, lub co gorsza – połamaniem sobie języka. Nieświadomy piechur może podczas wędrówki natrafić na wyłaniający się z krzaków, duży, sterczący okaz sromotnika bezwstydnego Phallus impudicus! Obrazka nie wstawiam, coby ludzi nie gorszyć. (…) Do naszego rodzimego sromotnika bezwstydnego pasowałby z pewnością azjatycki pochwiak wielkopochwowy, ale można go u nas dostać tylko w słoiku. A to przykrość!” okiemprzyrodnika.blog.pl



 

Pochwiaki również rosną w Polsce.

„Mam już dwie kosy nad głową - 77 lat, stoję ''na kurczącym się skrawku''. A co potem? Niektórzy uważają, że w niebie czeka na nas Pan Bóg. A ja obawiam się, że nikt nie czeka - mówi pisarz Kazimierz Orłoś (…)

W kwietniu 1945 r. rodzice najęli furmankę i pojechaliśmy do Łodzi. Ojciec wrócił do pracy w organizującym się na nowo Instytucie Badawczym Leśnictwa, z którym był związany od początku. Pracował jako naukowiec, specjalista od chorób lasów. W 1946 r. wróciliśmy do Warszawy.

Henryk Orłoś był autorem m.in. atlas grzybów. Czy to on nadawał im polskie nazwy? Twardzioszek przydrożny, łuskwiak płachetka, sromotnik bezwstydny, kolczak obłączasty, szmaciak gałęzisty Czysta poezja.

- W większości to były chyba zebrane przez ojca nazwy ludowe, niektóre śmieszne. Na Mazurach w czasie wakacji chodziłem z ojcem do lasu. On z aparatem, ja nosiłem statyw. Ojciec fotografował huby na pniach drzew. Potem te zdjęcia znajdowałem w jego książkach. Był chodzącą encyklopedią przyrody, uczyłem się przy nim nazw drzew, ptaków, grzybów.” wyborcza.pl




„Profesor Henryk Orłoś (1896-1983) był wybitnym mikologiem, a przy tym człowiekiem o wielkim poczuciu humoru i żywej wyobraźni. Te cechy jego charakteru często dochodziły do głosu gdy nadawał wielu gatunkom grzybów polskie nazwy. Dzięki temu rodzime nazewnictwo naukowe naszych grzybów jest niepowtarzalne i barwne dzięki dwuznacznym określeniom i oryginalnym sformułowaniom. (…) Wyobraźni Czytelnika należy pozostawić jakie szczególne skojarzenia musiał wywołać u Profesora widok pewnego oryginalnego grzyba skoro nazwał go sromotnikiem dodając jeszcze epitet "bezwstydny". Trudno się jednak dziwić, skoro nawet naukowa, łacińska nazwa tego organizmu brzmi Phallus impudicus. Ten niezwykły grzyb wyrasta dość pospolicie w nizinnych lasach liściastych i iglastych. Owocniki rozwijają się początkowo pod ziemią. Za młodu są kuliste lub jajowate i mają średnicę od 3 do 6 cm. Pokryte są białą, gładką lub słabo żyłkowaną osłoną. Podstawa jest nieco pofałdowana i przytwierdzona do podłoża za pomocą przypominających korzenie sznurów. W miarę dojrzewania owocnika osłona pęka i wyrasta z niej trzon zakończony główką o charakterystycznym, dzwonowatym kształcie. Trzon jest biały, porowaty i kruchy. Może osiągać wysokość nawet do 30 cm. Główka, stanowiąca odpowiednik kapelusza, jest wyraźnie żeberkowana i ma długość dochodzącą do 6 cm. Jest ona w całości pokryta gęstym śluzem barwy ciemnozielonej, oliwkowobrązowej do prawie czarnej. Zawiera zarodniki i wydziela bardzo silny, nieprzyjemny zapach gnijącego mięsa. (Co ciekawe, śluz ten, po silnym rozcieńczeniu wodą wydziela przyjemny, miodowy aromat.) Zadaniem tej odrażającej woni jest przywabienie owadów (głównie muchówek), które zjadając śluz rozprzestrzeniają zarodniki tego grzyba. Po pewnym czasie na trzonie pozostaje pusta główka z białymi komorami.

Sromotniki występują gromadnie od maja do września na glebach żyznych w wilgotnych lasach, parkach i zaroślach. Bardzo łatwo je znaleźć zaprowadzi nas do nich nos. Oryginalna woń i kształt tych grzybów od wieków intrygowała i wzbudzała zainteresowanie zbieraczy i naukowców. W średniowieczu z owocników destylowano rozmaite środki miłosne i afrodyzjaki. Gatunek ten jest też zaliczany do grzybów jadalnych, jednak do spożycia nadają się tylko owocniki młode, będące jeszcze w stadium "jaja". W wielu krajach Europy Zachodniej stanowią atrakcję kulinarną i są podawane pod różnymi wymyślnymi nazwami jak "diabelskie jaja". Po usmażeniu przypominają w smaku rybę.” darynatury.w.interia.pl

Skojarzenia … 






A ja wczoraj znalazłem się w „kłodzkiej Kapadocji” - otoczony przez sromotniki i ich „czarcie jaja”, oraz atakowany przez strzyżaki … takie „kleszcze ze skrzydełkami”. swiatmakrodotcom.wordpress.com




"Grzyby Sudetów. „Palce diabła” spod Raduni" kunstkamerasudecka.blogspot.com

środa, 2 kwietnia 2014

Sudeckie pomniki - "Było nas pięciu"

Ludzkości wydaje się, że są wiecznie szczęśliwe  miasteczka (Rychnov nad Kněžnou?). Co kilkadziesiąt lat to przekonanie zostaje poddane próbie - na przykład przez aneksję Krymu "za zgodą większości mieszkańców". Bo to wola większości jest bezwzględnie najważniejsza.

Z drugiej strony ...  nadal głosi się hasła, że Rosja (i jej okolice, które Rosja zna najlepiej) nie tęskni do liberalnej demokracji, a jednostka jest szczęśliwa, gdy szczęśliwe jest IMPERIUM. Pewnie na Kremlu potrafią złożyć to do KUPY.

Jeden z większych "czechosłowackich" ironistów zginął na Śląsku (ale czy został zagazowany?). Niewątpliwie zginął przez nazistów.

"I dalej, jako polonista-bohemista pisać trudno, bo przypomina się. Przypomina się Karel Polaczek i "Było nas pięciu", książka o chłopcach, którzy rozrabiali w szczęśliwym miasteczku. W miasteczku był pan, nie pamiętam już, czy pan był aptekarzem, czy sklepikarzem, a książka w kartonach w piwnicy. Pan ten miał drewnianą nogę, było to tak niesamowite, że chłopcy marzyli o jednym: żeby na gwiazdkę, pod choinkę, w prezencie otrzymać drewnianą nogę, bo taką prawdziwą drewnianą nogę, każdy z chłopców chciał mieć, gdy już dorośnie. Karla Polaczka, jednego z większych ironistów jakiego miała Pierwsza Czechosłowacka Republika hitlerowcy zamęczyli, zagazowali w obozie koncentracyjnym." klubstarejksiazki.blogspot.com

"On December 17th, 2010, students of the F. M. Pelcl High School in Rychnov nad Kněžnou visited Zabrze and Gliwice, remembering Karel Poláček, a writer born in Rychnov. Poláček died 65 years ago, on January 21st, 1945, in a work camp in Gliwice." sztetl.org.pl

Rychnov nad Kněžnou pod Górami Orlickimi.